30 lat temu Ewa Kasprzyk, która jeszcze wtedy nie była aktorką, a dopiero myślała o tym zawodzie i marzyła, aby go uprawiać pisze na kartce „Mił.ość”…
Kilkanaście miesięcy temu, razem z autorem książki, Ewa odnajduje pożółkłą stronę z zeszytu… I tak rozpoczyna się jej książkowa „podróż” – w głąb siebie oraz do zdarzeń i ludzi, które nierozerwalnie będą kojarzyć się aktorce z miłością i mił.ością. Dlaczego i dla kogo Ewa zapisała swoje ciało imieniem ukochanego? W kim tak bardzo była zakochana, że paląc miłosne listy na wykładzinie w pokoju omal nie wywołała pożaru? Jak wyglądało pierwsze spotkanie Ewy i jej męża Jerzego, który przekonany był, że zakochał się w… wyczynowej pływaczce? Mił.ość – miły, miło, miłe chwile, ale kiedy ością staje w gardle, to można się od niej udusić – mówi aktorka. Czy Ewa Kasprzyk obgryzła miłość do ości?
Komentarze zamknięte.